Czy warto kupować biokosmetyki?

Niniejszy artykuł pod tytułem Maty wiklinowe – do czego można je wykorzystać? nie stanowi porady, ani nie jest materiałem edukacyjnym, a jedynie przedstawia wyłącznie opinię jego autora. Oznacza to, że wszystkie informacje, które u nas znajdziesz na temat Maty wiklinowe – do czego można je wykorzystać? należy traktować jako forma rozrywkowa, a każdą decyzję podejmować wyłącznie samodzielnie w oparciu o właśne doświadczenie oraz rozsądek. Nie tylko nie zachęcamy, ale wręcz odradzamy wykorzystywanie znalezionych tutaj informacji w każdym celu i w każdej sferze życia prywatnego oraz zawodowego.

W dzisiejszych czasach coraz częściej widzimy w drogeriach i sklepach specjalne półki, na których widnieją kosmetyki oznaczone jako ,,bio”. W Internecie aż roi się od stron i ciągle nurtujących nas reklam przedstawiających naturalne produkty kosmetyczne. Czy warto je kupować?

Dość wysoka cena może odciągać od zakupienia biokosmetyków. Należy jednak pamiętać, że najlepszy nie zawsze oznacza drogi, na co wskazują produkty jednej z najlepszych firm kosmetologicznych – YOPE. Jej twórcy produkują naturalne balsamy, mydła, kremy oraz od niedawna również środki czystości. Produkty powstają w specjalnym laboratorium, przy użyciu specjalistycznego sprzętu, a wszystko to dzieje się pod czujnym okiem technologa kosmetycznego.

Czym różnią się kosmetyki naturalne od konwencjonalnych?

Podstawową różnica między nimi jest ilość składników naturalnych o niskim stopniu przetworzenia. Do produkcji kosmetyków stosuje się zazwyczaj masło shea i olej kokosowy oraz arganowy, które uzyskiwane są z biologicznych upraw. W składzie kosmetyków naturalnych nie ma szkodliwych składników (np. parafiny czy środków ropopochodnych), które nie blokują porów i pozwalają skórze na oddychanie i nie drażnią jej. Biokosmetyki mają krótszy okres ważności (zazwyczaj jest to ok. 18 miesięcy, a nie kilka lat). Kosmetyki konwencjonalne zawierają w swoim składzie liczne środki chemiczne i szkodliwe dla skóry oraz ciała, w wyniku czego po ich stosowaniu często pojawiają się wypryski, podrażnienia i wysypki.

Warto dodać i pamiętać o tym, iż jeżeli cena biokosmetyków jest dla nas zbyt wysoka to sami możemy wyprodukować takie specyfiki. Receptura jest bardzo prosta.

Biokosmetyki to znaczy lepiej dla skóry?

Zdecydowanie tak. Idealnym dowodem potwierdzającym tą tezę jest skład i właściwości zastosowanych produktów. Są to składniki pochodzące tylko i wyłącznie z naturalnych upraw i środowisk (BEZ DODAWANIA ŚRODKÓW CHEMICZNYCH I SILNIE PRZETWORZONYCH). Są one potwierdzone dermatologicznie, a po ich stosowaniu na naszym ciele na pewno nie będzie podrażnień, wysypek, z kolei nasze pory nie zostaną zapchane.

Czym są i dlaczego nam szkodzą?

  • SLS (Sodium Lauryl Sulfate) – w wysokich stężeniach uszkadza mieszki włosowe, co może przyczynić się do gwałtownego wypadania włosów. Zawarty w paście do zębów uszkadza błonę śluzową jamy ustnej. Przy stosowaniu produktów z SLS do odtłuszczania cery, powodują one efekt odwrotny (bardziej natłuszczają).
  • SLES (Sodium Laureth Salfate) – jest łagodniejszy dla skóry niż SLS, jednak również ma działanie silnie wysuszające i drażniące. Substancja ta oprócz kosmetyków jest również stosowana w chemii gospodarczej. Ma niemal identyczne działanie do SLS-u.
  • PEG (glikole polietylenowe) i PPG (gikole polipropylenowe) – bardzo często są zanieczyszczone 1,4-dioksanem, który ma działanie rakotwórcze. Są to rozpuszczalniki i emulgatory znajdujące się w składzie substancji myjących, nawilżających, zwiększających lepkość, zapobiegających wysychaniu produktów.

Formuła TGE to innowacja! Jest to naturalna baza składników myjących/pianotwórczych. Wszystkie substancje wykonane w tej formule są bez żadnych siarczanów, glikolu propylenowego i składników modyfikowanych genetycznie. Nie zabierają żadnych parabenów i substancji wymienionych powyżej. Produkty wytworzone w formule TGE są w pełni zdrowe dla ludzi i środowiska.